LEXI
Rozmyślając
o moim nieudolnym życiu kierowałam się do domu Kate, ponieważ
wysłała mi smsa o treści SOS. I każdy normalny człowiek skapną
by się, że stało się coś złego. Wielce zamyślona nad tym co
mogło się stać mojej przyjaciółce nie zauważyłam jakiegoś
imbecyla pędzącego na motocyklu, który prawie mnie przejechał i
cholernie przeraził. Cóż moja kondycja jest bardzo dobra, lecz
tym razem mnie zawiodła, co jedynie spowodowało mój upadek. W
chwili, gdy już stabilnie siedziałam swoim tyłkiem na asfalcie z
tyłu mogłam wyraźnie usłyszeć przeklinającego chłopaka.
Wyklinał mnie od suk, kretynek, pierdolniętych marzycielek.
Szczerze to miałam to gdzieś...
Aron
znał więcej obraźliwych synonimów i chyba już wszystykie
wykorzystał opisując moją osobę.
-Kurwa,
dziewczyno co ty odpierdalasz?! Pacz, gdzie łazisz!!
-To
zdanie chyba tyczyło się ciebie, prawie mnie przejechałeś! A to
już nie moja wina, że nie umiesz jeździć debilu.
W
jego oczach dostrzegłam furię i chęć mordu, ale musiałam się
wyrzyć zanim dotrę do domu Kate, a że on właśnie się trafił....
To
już nie moja problem.
MISHA
Wuj
mnie zabije. Dostał ten motocykl na 40 urodziny. A ja prawdziwy
bezmózg, którym na to wychodzi jestem wziąłem bez pozwolenia jego
cudeńko. I wybrałem się na przejażdżkę, wiecie trzeba się
trochę po lansować. Wszystko by poszło gładko, gdyby nie ta
blondynka. Wyszła mi praktycznie pod koła. Muszę przyznać, że
jechałem dość szybko, ale to tylko dlatego, że są to tereny mało
uczęszczane przez pieszych. A ta debilka normalnie kurwa księżniczka
zasrana szła sobie środkiem ulicy nie zważając na innych. To nie
mój pierwszy raz, kiedy jeździłem na motorze, ale taka sytuacja
nie zdarzyła mi się nigdy i nie wiedziałem co zrobić. Więc
improwizowałem, lecz kiepsko mi to wyszło. Ledwo co wyminąłem
dziewczynę, która się zachwiała i upadła na ziemię. Choć
wyminięcie jej nie było trudne to później nie mogłem zahamować
i wypierdoliłem się i porysowałem karoserię. Wujek dostanie
szału. Po porostu jestem trupem.
Blondynka
wydawała się nie przejmować tym jak ją wyzywałem co mnie lekko
zdziwiło, ponieważ nie jedne już by czymś we mnie rzucała. Ale
żeby nie było nie mam w przyzwyczajeniu ubliżać kobietom. Stałem
tak i patrzyłem się na swoje dzieło i stwierdziłem, że szybko
muszę coś wymyślić, bo sam sobie nie poradzę z tym bałaganem.
Postanowiłem zadzwonić do swojego dobrego kumpla Rodrigeza,
ponieważ tylko on z gratu, który ledwo przypomina samochód potrafi
stworzyć istne dzieło sztuki.
-Hej
stary potrzebuje natychmiastowej przysługi- Raya znam od 3 lat,
uważam go za członka mojej rodziny. Może on na mnie liczyć o
każdej porze dnia i nocy, Mam nadzieje, że on teakże odczuwa takie
emocje wobec mnie.
-Jasne,
co jest?- Streściłem mu dzisiejsze niefortunne zdarzenie,
jednocześnie przyglądając się dziewczynie.
Była
niezaprzeczalnie śliczna. Miała długie blond włosy sięgające do
bioder. Nie była tlenioną blondynką co potrafię rozróżnić po
jednym spojrzeniu, gdyż znam wiele takich plastików, bo mój
rodzony brat je preferuję. Ja nie koniecznie.; Duże zielone oczy
odznaczały się na opalonej twarzy. Miała ładne pełne usta
wymarzone wręcz do pocałunków, wiem gadam jak jakiś zdesperowany
romantyk, lecz to po prostu prawda. Ale co z tego jak była arogancką
i pyskatą królową suk.
-Czego
się gapisz?- Zapytała rozdrażniona.
-Zastanawiam
się czemu włazisz komuś pod koła?
-Ach
tak, wybacz, że cię rozczaruję, ale nie było to moim zamiarem.
Mam inne zainteresowania.- Powiedziała wkurzona.
Boże
co za chamstwo, może jeszcze zwali wszystko na mnie?! Że to niby
moja wina>?!
-A
tak przy okazji to nic ci nie jest?
-Nie,
dzięki za troskę. - Powiedziała z sarkazmem.
Zadziorna,
pyskata i miła dla oka...hmm.. w moim typie. :D
Już
miałem palnąć coś głupiego w stylu „ Co porabiasz dzisiaj
wieczorem?”; gdy podjechał sedan Roya, który uratował mnie przed
tak wielkim błędem. No bo kto chciałby być z taką kretynką?
-Cholera,
powiem ci jedynie stary, że jak nie umiesz jeździć to może się
za to nie bierz ok? Bo tylko na tym tracisz. Choć wiesz jak ma się
takich kumpli jak ja to ma się szczęście..
Zirytowany
przerwałem mu jego jakże skromny monolog.
-Ta
kapuję, dzięki.
W
czasie naszej ciągnącej się konwersacji '' księżniczka'' odeszła
i widziałem jak skręcała w jakąś uliczkę. Ciekawe co tu robiła
raczej powinna być w szkole, co także tyczyło się mnie.
LEXI
Drzwi
otworzyła mi zapłakana Kat. W jednej chwili stałam w progu, a w
drugiej w mieszkaniu przytulając przyjaciółkę. Jej drobne ciało
drżało w moich obcięciach. Chciała coś powiedzieć, ale z jej
ust nie mogło wydobyć się żadne poprawnie sformowane zdanie tylko
szloch.
-Już
cicho skarbie, chodź do kuchni albo do salonu, zresztą wszystko
jedno. Co się stało kochanie?- Zapytałam zatroskana.
-Dzisiaaaj..
do salon..u przy..szed..ł chłop..ak … na..wet ładnny, on mniee..
pod..rywaał, a jaa mu... na to...pozwoliłaam. W pewnymm..
momeencie... on chciał... mnieee.. poc..ałow..ać.. a ja nawet..
nie zdawa..łaam sobiee z tego sprawy i wtedy......- Przerwała i
znów zaszlochała, wtulając się we mnie.
-I
wtedy?
-Przyszedł..
Felix.., on był.. bardzoo.. zły i w ogółee.. mnie nie słuchaa..ł.
Boże Lexi ja go tak.. koo..cham.... nie mogę go straa..cić. Ale na
samym końcu potraa..ktował mnie... jakbym się nie liczyła, jakbym
była nikim. I to tak choo..lernie zaabolało.
-Och
misiek, na pewno mu przejdzie. Po prostu musisz mu dać trochę czasu
by ochłoną.
-A
jeśli to nie pomoże?
-Kate;
Felix i ty jesteś najbardziej zgranym związkiem jaki znam. On cię
kocha na zabój a ty jego. Taki rodzaj uczucia od tak nie wygasa. A
teraz zamówimy pizzę i obejrzymy jakaś śmieszną komedię.
Rozumiemy się>?
-Tak,
Boże, jesteś najlepsza!
Po
pewnym czasie około 2 godzin dostałam smsa od Felixa, abym przyszła
po szkole do magazynów. Oceniając stan Kat stwierdziłam, że już
jest w porządku, więc spokojnie mogłam ją zostawić samej sobie.
I spotkać się z Felixem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz